Nie wiedzie się na wyjazdach Ślepskowi Suwałki, który tym razem po raz pierwszy w sezonie nie zdobył żadnego punktu. Podopieczni Dimitrija Skoryja przegrali w Krakowie z miejscową AGH. Gospodarze bardzo chcieli zrehabilitować się za nieudany mecz w Częstochowie, co w pełni im się udało. Mogli nawet pokonać suwałczan 3:0, ale w pierwszym secie zmarnowali dwie piłki setowe. W kolejnych jednak nie popełnili już tego błędu, wypracowywali sobie większą przewagę, którą bez większego problemu potrafili dowieźć do końca partii, a goście tym razem mieli niewiele do powiedzenia. Do sukcesu drużynę prowadzoną przez Andrzeja Kubackiego poprowadził duet Arkadiusz Żakieta/Jan Fornal, który zgromadził na swoim koncie łącznie 35 punktów. Mimo porażki gracze Ślepska zachowali pozycję lidera, ale w czołówce robi się coraz ciaśniej. Czwartą lokatę utrzymali krakowianie, a do prowadzącego Ślepska ich strata zmalała do zaledwie dwóch oczek, choć muszą też uważać na rywali, którzy czają się za ich plecami.

Potknięcia suwalskiej ekipy nie wykorzystał APP Krispol Września, który również poniósł porażkę. Podopieczni Mariana Kardasa nie sprostali na wyjeździe AZS-owi Częstochowa. Mimo że w pierwszym secie pokazali się z dobrej strony, to nie udało im się go wygrać. Im dalej w głąb meczu, tym prezentowali się coraz słabiej, będąc tylko tłem dla rozpędzającej się drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Stelmacha. – Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Dobrze zagraliśmy pierwszego seta, ale nie wykorzystaliśmy w nim kilku okazji, a to się później zemściło. AZS rozkręcał się, grał coraz lepiej. Brawo dla rywali, a my z tego meczu wyciągniemy wnioski – zaznaczył szkoleniowiec zespołu z Wielkopolski, Marian Kardas. Wprawdzie Krispol utrzymał drugie miejsce w stawce, ale po piętach depczą mu już Lechia oraz AGH. Do czołówki przebijają się również częstochowianie, którzy obecnie znajdują się na piątym miejscu, ale do lidera tracą tylko trzy oczka.

Trwa dobra passa Lechii Tomaszów Mazowiecki, która w ósmej kolejce pokonała na wyjeździe uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały. Młodzi adepci siatkówki po raz kolejny meczu nie zaczęli zbyt dobrze. Wprawdzie rozkręcali się z seta na set, ale podopieczni Bartłomieja Rebzdy nie pozwolili im na tyle rozwinąć skrzydeł, żeby urwali faworytowi choćby jednego seta. Gościom przytrafiły się krótkie przestoje, ale nie miały one większego wpływu na końcowy wynik spotkania. – Są to dla nas bardzo cenne trzy punkty. Wiedzieliśmy, że trudno się gra w Spale, tym bardziej że rywale u siebie mocno kopią zagrywką. Mają też dobry blok, więc tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa – podkreślił na łamach strony klubowej środkowy beniaminka, Adam Miniak. Dzięki wygranej tomaszowianie utrzymali trzecie miejsce w tabeli oraz zmniejszyli straty do lidera i wicelidera. Natomiast podopieczni Macieja Zendeła wciąż czekają na pierwsze punkty zdobyte w tym sezonie.

Po ważne punkty sięgnęła Stal AZS PWSZ Nysa, która pokonała TSV Sanok. Szczególnie w dwóch pierwszych setach podopieczni Piotra Łuki kontrolowali boiskowe wydarzenia. Wówczas zanosiło się na ich pewną wygraną, ale w trzeciej odsłonie przebudzili się siatkarze z Podkarpacia. Za ciosem nie poszli jednak w czwartym secie, przez co musieli obejść się smakiem jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. – To nie był łatwy mecz. W pierwszych dwóch partiach przebiegał pod naszą kontrolą. Super serwowaliśmy, ale goście nie chcieli być gorsi i również zaczęli ryzykować. Robili to z powodzeniem, przez co trudniej było nam uporządkować grę – ocenił na łamach serwisu nto.pl rozgrywający ekipy z Opolszczyzny, Nikodem Wolański. Obecnie zajmuje ona szóstą pozycję w stawce, ale jej straty do czołowych ekip są coraz mniejsze. W zdecydowanie trudniejszej sytuacji jest drużyna prowadzona przez Krzysztofa Frączka, której strata do ósmego w stawce KPS-u Siedlce wzrosła do czterech punktów.

Wciąż w I lidze nie może przełamać się Olimpia Sulęcin, która tym razem przegrała u siebie z Exact Systems Norwidem Częstochowa. Kluczowy dla losów spotkania był trzeci set, którego gospodarze przegrali po walce na przewagi. Gdyby go wygrali, zdobyliby pierwszy punkt w rozgrywkach, a niepowodzenie w końcówce na tyle podcięło im skrzydła, że ostatecznie musieli zadowolić się jedną urwaną partią przyjezdnym. – Styl się nie liczy, liczą się trzy zdobyte punkty do tabeli. Wiedzieliśmy, że tu jest trudny teren. Rywal też nie był słaby, za to waleczny i żywiołowy, ale my pokazaliśmy spokój i dobrą grę w końcówkach. Ważny był trzeci set, który ustawił ten mecz. Powietrze zeszło po nim z gospodarzy, a my dostaliśmy wiatru w żagle – podkreślił w Radiu Zachód szkoleniowiec częstochowian, Radosław Panas. Po ostatniej wygranej utrzymali się oni na siódmej pozycji w tabeli, budując przewagę nad dziewiątym w stawce TSV. Z kolei beniaminek z Sulęcina wciąż z zerowym dorobkiem punktowym plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli.

Atut własnego parkietu wykorzystali siatkarze KPS-u Siedlce, którzy wykazali wyższość nad Aqua Zdrój Wałbrzych. Jednak początkowo niewiele na to wskazywało, bowiem premierowa odsłona padła łupem podopiecznych Janusza Bułkowskiego. Kluczowy dla losów spotkania okazał się drugi set, którego w końcówce na swoją korzyść rozstrzygnęli gospodarze. W dwóch następnych odsłonach poszli za ciosem, a przyjezdni nie znaleźli już skutecznej recepty, by doprowadzić do tie-breaka. Mimo kłopotów zdrowotnych w zespole gospodarze podnieśli z parkietu trzy bardzo cenne punkty. Pozwoliły im one utrzymać ósme miejsce w stawce oraz sprawiły, że ich strata do lidera z Suwałk zmalała zaledwie do czterech oczek. Natomiast sytuacja dolnośląskiego zespołu robi się coraz trudniejsza. Wprawdzie jego dziesiąta pozycja wydaje się być niezagrożona, ale strata do KPS-u wzrosła już do ośmiu punktów, co może okazać się trudne do odrobienia w kolejnych spotkaniach.

Autor artykułu: Radosław Nowicki - siatka.org

Główni Partnerzy