W jednym z ciekawszych meczów piątej kolejki Stal AZS PWSZ Nysa pokonała we własnej hali Ślepska Suwałki. Mecz miał kilka oblicz, bo przykładowo drugą partię gospodarze zagrali koncertowo, ale w innych nie uniknęli błędów. Triumfatora tym razem musiał wyłonić tie-break. W nim dominowali już gospodarze, których atutem w sobotnim spotkaniu były zmiany. W trakcie meczu weszli na parkiet bowiem Łukasz Owczarz, Nikodem Wolański czy Dawid Bułkowski i dołożyli sporą cegiełkę do sukcesu, który był już trzecią wygraną z rzędu. – Oby ta seria trwała jak najdłużej. Wracamy na właściwe tory. Nie wiem czym spowodowany był tak słaby start rozgrywek w naszym wykonaniu. Na pewno nie zlekceważyliśmy rywali, bo do każdego meczu podchodzimy tak samo – skomentował na łamach nto.pl atakujący ekipy z Opolszczyzny,Łukasz Owczarz, która wciąż przesuwa się w górę ligowej tabeli. Natomiast dla Ślepska była to pierwsza porażka w sezonie, ale i tak wciąż jest wysoko, bo na drugim miejscu w stawce. 

Podział punktów w Nysie wykorzystał APP Krispol września, który w miniony weekend odprawił z kwitkiem z własnego parkietu Exact Systems Norwida Częstochowa, dzięki czemu awansował na fotel lidera. Już pierwsza partia, w której podopieczni Mariana Kardasa rozgromili gości, pokazała, że tego dnia są oni w dobrej formie. Wprawdzie w drugiej odsłonie przebudzili się przyjezdni, ale ich zryw nie trwał zbyt długo, bowiem w trzeciej partii do swojej gry wrócili gospodarze. Częstochowianie próbowali jeszcze walczyć, ale nie znaleźli już skutecznej recepty na powstrzymanie rywali albo na doprowadzenie przynajmniej do tie-breaka. w efekcie przegrali 1:3. Była to druga z rzędu porażka podopiecznych Radosława Panasa, która wypchnęła ich poza czołową czwórkę w tabeli. Z kolei Krispol został jedynym niepokonanym zespołem w pierwszoligowych rozgrywkach, tracąc w dotychczasowych pięciu meczach tylko jeden punkt.

Nie był to udany weekend także dla drugiego częstochowskiego klubu, czyli dla AZS-u, który w Sanoku nie sprostał miejscowemu TSV. Wprawdzie początek spotkania na to nie wskazywał, bowiem podopieczni Krzysztofa Stelmacha wygrali pierwszego seta. Kluczowa dla losów meczu była jednak druga odsłona, w której gospodarzom udało się przełamać rywali. Dzięki temu złapali wiatr w żagle, natomiast przyjezdni wyraźnie spuścili z tonu. Popełniali więcej błędów, a zagrywką nie potrafili odrzucić sanoczan od siatki. W efekcie wyjechali z Podkarpacia z zaledwie jednym ugranym setem. Była to już ich druga porażka z rzędu, która sprawiła, że obecnie znajdują się na pograniczu czołowej ósemki, a dokładniej na dziewiątej pozycji. Natomiast drużyna prowadzona przez Krzysztofa Frączka powoli pnie się w górę pierwszoligowej stawki, wyprzedzając ostatniego przeciwnika i awansując na ósme miejsce w tabeli.

Trwa fatalna passa Olimpii Sulęcin, która przegrała piąty mecz w sezonie. W weekend podopieczni Łukasza Chajca nie sprostali na wyjeździe Aqua Team Wałbrzych. Gospodarze szczególnie dobrze spisali się w dwóch pierwszych partiach, w których dyktowali warunki gry. Sytuacja zmieniła się nieco w trzeciej odsłonie, w której inicjatywę na boisku próbowali przejąć przyjezdni, ale znowu ostatnie słowo należało do dolnośląskiej ekipy. – Zawodnicy z Wałbrzycha bardzo dobrze zagrali zagrywką. odrzucili nas nią od siatki. Dodatkowo w naszej grze zaczęły pojawiać się proste błędy nawet, jak dograliśmy piłkę do siatki. Ale w trzecim secie była szansa na wygraną, bo graliśmy dobrze, prowadziliśmy dwoma punktami, lecz znowu proste błędy zadecydowały o tym, że przegraliśmy – podsumował na antenie Radia Zachód szkoleniowiec beniaminka, Łukasz Chajec. W efekcie znajduje się on w dolnych rejonach tabeli, natomiast wałbrzyszanie włączają się do walki o czołową ósemkę.

Coraz lepiej poczyna sobie AGH Kraków, która u siebie ograła Lechię Tomaszów Mazowiecki. By tego jednak dokonać, musiała rozegrać trzeciego tie-breaka w tym sezonie. Początkowo zanosiło się na stosunkowo gładkie zwycięstwo podopiecznych Andrzeja Kubackiego, ale po dwóch wygranych setach nieco spoczęli oni na laurach, zaczęli popełniać błędy, pozwalając odrodzić się beniaminkowi. Ten skrzętnie skorzystał z szansy, doprowadzając do piątej odsłony, ale w niej już nie udało mu się przechylić szali zwycięstwa na własną korzyść. – Wygrana nas bardzo cieszy, ale pozostaje duży niedosyt. Patrząc po przebiegu meczu, jesteśmy na siebie źli, że nie udało nam się zgarnąć trzech punktów, bowiem po dwóch wygranych setach mieliśmy wszystko w swoich rękach. Chyba trochę za szybko chcieliśmy skończyć ten mecz i zabrakło nam cierpliwości w grze – podsumował Arkadiusz Żakieta, atakujący AGH, która plasuje się w czołowej czwórce, zaś Lechia nie wypadła z ósemki.

Serię dwóch porażek z rzędu przerwał KPS Siedlce, który przed własną publicznością rozprawił się z uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały. Podopieczni Macieja Zendeła tylko w pierwszej odsłonie próbowali dotrzymać kroku gospodarzom. Ale kiedy ta sztuka im się nie udała, w dwóch kolejnych setach wyraźnie spuścili z tonu. Nie mieli siatkarskich argumentów, by przeciwstawić się drużynie prowadzonej przez Witolda Chwastyniaka. Popełniali sporo błędów, a siedlczan do sukcesu prowadził Jakub Urbanowicz. Spokojna i konsekwentna gra pozwoliła im odnieść pewne i zasłużone zwycięstwo. Dzięki niemu awansowali do czołowej czwórki, choć ścisk w środku tabeli jest bardzo duży i po każdej kolejce mogą następować spore przetasowania w stawce. Natomiast młodzi adepci siatkówki wciąż czekają na pierwsze punkty w tym sezonie, będąc na razie obok Olimpii najsłabszym zespołem w stawce.

Autor artykułu: Radosław Nowicki - siatka.org

Główni Partnerzy