W pierwszej partii spotkania od samego początku dominowali goście, po serii zagrywek Romana Oronia oraz punktowych blokach w wykonaniu Tomasza Kusiora sanoczanie prowadzili 11:3. Siatkarze Olimpii mieli problemy z przyjęciem i nie kończyli ataków z pierwszego uderzenia. Z biegiem czasu beniaminek z Sulęcina poprawił swoją grę, w roli głównej wystąpił Bartosz Konieczny. Zawodnik ten skutecznie zagrał na środku siatki, popisał się mocnymi zagrywkami i na tablicy wyników widniał wynik remisowy 18:18. Podopieczni trenera Krzysztofa Frączka popełnili serię błędów własnych, tym razem to oni byli w odwrocie i nie potrafili przeciwstawić się swoim rywalom. Gra obu drużyn falowała, lepiej spisali się sanoczanie, którzy zdołali odskoczyć swoim rywalom na dwa punkty (21:19). W końcówce seta wydawało się, że beniaminek przejmie inicjatywę i to jemu przypadnie zwycięstwo. Sanoczanie mieli piłkę meczową przy stanie 24:22, nie wykorzystali i doszło do gry na przewagi. As serwisowy Romana Oronia zakończył zmagania w tej partii.

Podbudowani zwycięstwem w premierowej odsłonie meczu sanoczanie poszli za ciosem. Po serii zagrywek Pawła Rusina o przerwę na żądanie poprosił trener Łukasz Chajec, było wówczas 4:0 dla TSV, posunięcie to na nic się zdało. W natarciu nadal była ekipa gości kolejny punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Damian Wierzbicki i przewaga przyjezdnych wzrosła do pięciu punktów (8:3). Ciężar gry w drużynie Olimpii wzięli na siebie Filip Frankowski oraz Bartosz Konieczny i dzięki nim gospodarze zniwelowali straty do dwóch punktów (9:11). Był to chwilowy zryw sulęcinian, kolejne punkty zdobyli przyjezdni, którzy zagrali dobrze w obronie punktowali w kontratakach i po zbiciu Patryka Łaby prowadzili 17:12. Beniaminek z Sulęcina nie potrafił zniwelować dzielącego go dystansu punktowego i przez długi czas był w odwrocie. Sanoccy siatkarze kontrolowali boiskowe wydarzenia i dosyć pewnie wygrali tego seta i prowadzili w meczu 2:0

W ostatniej partii spotkania nadal w uderzeniu byli przyjezdni. Dobrze w polu zagrywki spisywał się Paweł Rusin, punkty w ataku zdobył Damian Wierzbicki i gości odskoczyli gospodarzom na dwa punkty (6:4). Miejscowi zawodnicy zdołali wyrównać stan seta na 6:6, ale na niewiele się to zdało, podobnie jak we wcześniejszych partiach nadal mieli oni problemy z przyjęciem i nadziewali się na szczelny blok sanoczan. Podopieczni trenera Krzysztofa Frączka narzucili swój styl gry i z biegiem czasu powiększali swoją przewagę. Grę przyjezdnych napędził przyjmujący Patryk Łaba i dzięki niemu TSV przez prowadził i dominował na boisku. Ekipa Olimpii pojedynczymi akcjami próbowała przeciwstawić się swoim rywalom, punktowali Łukasz Ożarski, Filip Frankowski, czy Bartosz Konieczny to wszystko okazało się być za mało na sanocki zespół. Ostatecznie to TSV wygrał pierwszy mecz w sezonie i zapisał na swoje konto trzy punkty.

Radości po zdobyciu trzech punktów nie krył trener TSV. - Liczyliśmy na trochę większy opór gospodarzy, którzy popełnili bardzo dużo błędów własnych, my z kolei też nie zagraliśmy dobrze, ale co najważniejsze zagraliśmy skutecznie. Ten mecz niósł za sobą dużą dawkę emocji, wiadomo że obie drużyny potrzebowały punktów jak tlenu ponieważ obie drużyny nie wygrały meczu w tym sezonie i był to mecz za sześć punktów. Cieszymy się ze zdobytych trzech punktów ponieważ odbiliśmy się od dna ligowej tabeli, mówiąc kolokwialnie zespół z Sulęcina też odpali w najbliższym czasie. My w ubiegłym sezonie też pełniliśmy rolę beniaminka i doskonale wiemy jak to jest – podsumował szkoleniowiec sanoczan Krzysztof Frączek.

Olimpia Sulęcin – TSV Sanok 0:3
(25:27, 19:25, 19:25)

Składy zespołów:
Olimpia: Turek, Frankowski, Sławik, Ożarski, Konieczny, Stefaniak, Sas (libero) oraz Trojan i Kopij
TSV: Łaba, Rusin, Wierzbicki, Durski, Oroń, Kusior, Głód (libero) oraz Lewandowski, Przystaś, Gąsior i Jóźwik

Główni Partnerzy