Bartosz Błażewicz: Przed rokiem zająłeś 2. miejsce, by teraz sięgnąć po plebiscytowe zwycięstwo. Taki był plan?

Damian Bodziak: Nie, nie było w tym nic zamierzonego gdyż wygrana była dla mnie sporym zaskoczeniem – podobnie jak Przemek w ubiegłym roku nie wiedziałem o żadnych oddawanych na mnie głosach. Korzystając z okazji chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy wybrali moje nazwisko uzupełniając swoje kupony oraz kolegom z drużyny za ich pracę na rzecz zespołu.

 

Przyjmijmy zatem, że twoja wygrana to wyraz uznania kibiców dla drużyny AZS UP TSV, która jako beniaminek I Ligi Podkarpackiej zakończyła sezon na 5. miejscu w tabeli, co uznać należy za świetne osiągnięcie. Jak oceniasz minione rozgrywki?

Osobiście został we mnie spory niedosyt. Mimo 5 miejsca w sezonie do którego podchodziliśmy jako beniaminek uważam, że mogliśmy zrobić więcej. Oczywiście nie rozpatruje tego rezultatu w kategorii porażki ale walczyliśmy jak równy z równym z każdą drużyną z czołówki ligowej o czym może świadczyć chociażby fakt, że z Mistrzem z Rakszawy rozegraliśmy dwa pięciosetowe pojedynki, w tym jeden zakończył się naszym zwycięstwem, a mimo tego rozgrywki ukończyliśmy za miejscami premiowanymi dalszą grą. Wiemy już także, że zespoły z Rakszawy i Dębicy z powodzeniem rywalizowały w swoich turniejach barażowych – ci pierwsi swoją przygodę zakończyli na finale, a drudzy uzyskali awans do II Ligi Centralnej. W sezonie mieliśmy chwile słabości co rzecz jasna zdarza się każdej drużynie ale po rozmowach w szatni wiedzieliśmy, że chcemy czegoś więcej niż 5 miejsce i dlatego nie powinniśmy sobie pozwolić na niektóre tak słabe mecze. Moim zdaniem mieliśmy większy potencjał i wszystko było w naszym zasięgu.

 

Które mecze były najlepsze w waszym wykonaniu. Przypomnę tylko, że w pierwszej rundzie mieliście serią pięciu zwycięstw bez straty seta, czego efektem była pozycja lidera...

Tak, po pierwszej porażce przyszła pora na fantastyczną serię zwycięstw. Rozpoczęliśmy ją od pokonania w 3 setach siatkarzy Lubczy Racławówka. Zarówno ten mecz, jak i dwa pojedynki z Anilaną Rakszawa o których już wcześniej wspomniałem uważam za nasze najlepsze. Do tych ważnych dodałbym jeszcze rewanżowe spotkanie z Wisłokiem Strzyżów – był to mecz, w którym nic nie układało się po naszej myśli jednak pokazaliśmy charakter i potrafiliśmy odwrócić losy pojedynku wygrywając po tie-breaku.

 

Ostatni sezon był dla ciebie chyba trochę łatwiejszy od poprzedniego, bo grałeś już "tylko" w dwóch drużynach, czyli seniorach i juniorach, a wcześniej byli jeszcze młodzicy...

Zdecydowanie nie był on aż tak intensywny jak bywało to w poprzednich latach. Nie można jednak powiedzieć, że było łatwo. Mecze w Podkarpackiej I Lidze Mężczyzn graliśmy w sobotnie wieczory, a nazajutrz trzeba było wychodzić na parkiet w rozgrywkach juniorskich. Oczywiście nie było tak za każdym razem, gdyż w momencie kiedy można było odpocząć trener bez wahania dawał taką szansę mnie oraz innym eksploatowanym zawodnikom. Na koniec dodać mogę, że sezon ten dał mi naprawdę sporo – gra w wyższej klasie rozgrywkowej, w której  przeciwnicy byli mocniejsi oraz bardziej doświadczeni niż nasi ubiegłoroczni rywale, a do tego rola kapitana w drużynie seniorów i juniorów pozwoliła mi dojrzeć nie tylko na parkiecie ale i poza nim.

 

Przed drużyną juniorów TSV jeszcze półfinałowy turniej Mistrzostw Polski, na który pod koniec maja macie jechać do Bełchatowa. Czego możemy spodziewać się po waszym występie?

Zdajemy sobie sprawę, że na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Ba. W grze zostało 16 najlepszych zespołów juniorskich z całej Polski, a w naszej grupie znalazł się MOS Warszawa czyli obrońcy tytułu mistrzowskiego oraz AKS Rzeszów i Skra Bełchatów, które wielokrotnie ten tytuł zdobywały. Mimo, że w tym gronie jesteśmy „kopciuszkiem” to znamy swoją wartość i na pewno będziemy chcieli ją udowodnić. Oczywiście mogę zadeklarować, że będziemy walczyć od początku do końca i wierzymy, że uda nam się zaprezentować jak najlepiej – motywacji dodaje fakt, że dla niektórych jest to ostatni sezon w kategorii juniorskiej, a co za tym idzie ostatni sezon w tej znakomitej grupie. Będziemy robić co w naszej mocy i wierzymy w dobry rezultat, który będzie podsumowaniem lat ciężkiej pracy na treningach.

 

Planujesz powrót do rozgrywek siatkówki plażowej?

W obecnym sezonie nie, aczkolwiek nie będzie to mój ostatni rok w kategorii juniora dlatego niczego nie wykluczam. W kolejnych latach rozważamy także z bratem Dominikiem opcje startu w kategoriach seniorskich. Jak wiadomo jest to świetna odmiana siatkówki po zakończonym sezonie oraz przetarcie i przygotowanie do nowego. Najpierw jednak brat musi wyleczyć kontuzję kręgosłupa - jest po operacji chirurgicznej i czeka go jeszcze okres rehabilitacji.

 

Na koniec mała zmiana tematu. Za moment czeka cię matura. Co dalej? Jakie plany na przyszłość?

Szczerze mówiąc – ciężko powiedzieć. Oczywiście zakładając pozytywny wynik egzaminu maturalnego mam zamiar wybrać się na studia. Nie zdecydowałem jednak jeszcze o jakimś konkretnym mieście bądź kierunku – na pewno będę się kierował możliwością kontynuowania gry w siatkówkę i tak jak powiedziałem w ubiegłym roku: ciągłego rozwoju sportowego, a jak będzie – czas pokaże.

Główni Partnerzy