Wystawiliście siebie i swoich kibiców na próbę nerwów, bo dopiero po ostatnim meczu fazy zasadniczej zapewniliście sobie awans do play-off. Odetchnęliście z ulgą po meczu z AGH? Bo chyba miejsce poza czołową ósemką byłoby dla was dużym rozczarowaniem?

Patryk Łaba: - Przez cały sezon walczyliśmy o to, żeby dobić się do upragnionej ósemki, ale ciągle coś stawało na naszej drodze. Najczęściej była to nasza słaba gra na wyjazdach. Zwycięstwo z AGH dało nam spokój i jak się potem okazało, było niezbędne, abyśmy zagrali w play-off, bo siedlczanie również zainkasowali komplet punktów w ostatnim meczu. Gra w play-out byłaby dla nas na pewno dużym rozczarowaniem i na pewno wówczas nie byłoby nam łatwo, bo w walce w play-out emocje są o wiele większe.

Miejsce w play-off mogliście zapewnić sobie znacznie wcześniej, ale sporo meczów przegrywaliście na wyjazdach. Rozegraliście też dwa tie-breaki z Sms-em Spała, więc uciekły wam dwa punkty. Z czego wynikała taka dysproporcja w waszej grze między meczami rozgrywanymi w Sanoku, a granymi na wyjazdach?

- Ciężko jednoznacznie powiedzieć, co było przyczyną naszej słabej gry na wyjazdach. W ubiegłym sezonie częściej punktowaliśmy, grając w halach przeciwników. Tym razem możemy się cieszyć z naszej postawy w Sanoku, bo tylko Krispol Września wyjechał od nas z kompletem punktów. Było wiele meczów, w których mogliśmy zdobyć punkty i nie doprowadzać do tak nerwowej końcówki rundy zasadniczej. Z drużyną ze Spały grało nam się w tym sezonie wyjątkowo źle, więc tym bardziej cieszymy się, że nie musimy się z nią mierzyć w play-out.

Duża presja towarzyszyła wam przed meczem z AGH? Czuliście wagę tego spotkania czy jednak staraliście się podchodzić do niego jak do każdego innego meczu?

- Na pewno każdy z nas wiedział, co da nam zwycięstwo, a co się stanie, jeśli poniesiemy porażkę. Staraliśmy się podchodzić do tego meczu jak do każdego innego, ale na pewno myśleliśmy o konsekwencjach. Jednak dobrze poradziliśmy sobie z presją i przekuliśmy ją w motywację, bo zagraliśmy dobre spotkanie.

Krakowianie nie musieli na ten pojedynek rzucić wszystkich swoich sił. Myślisz, że to ułatwiło wam zadanie? Co w ogóle twoim zdaniem okazało się decydujące, że nie oddaliście rywalom nawet seta?

- Krakowianie mieli już zapewnioną grę w play-off, więc może to trochę uśpiło ich czujność. My za to bardzo dobrze spisaliśmy się w przyjęciu. Nawet zawodnicy AGH w pomeczowych rozmowach podkreślali, że ciężko było nas ruszyć zagrywką. Myślę, że to dało komfort gry naszemu rozgrywającemu, a dzięki temu mogliśmy zaprezentować naszą najlepszą siatkówkę.

W play-off zagracie z AZS-em Częstochowa, który wygrał rundę zasadniczą. Jednak teraz to rywale będą stali pod ścianą, bo oni muszą wygrać, a wy możecie. Myślisz, że w play-off mogą zdarzyć się niespodzianki?

- Życzyłbym sobie, żeby niespodzianki się zdarzały, ale żeby do tego doszło, to musimy zagrać na swoim najlepszym poziomie. Może fakt, że nie spoczywa na nas wielka presja, będzie naszym dodatkowym atutem. Na pewno swoich szans upatrujemy w meczach rozgrywanych we własnej hali, bo w niej czujemy się najlepiej. Doi rywalizacji w play-off podchodzimy w roli czarnego konia, a to tylko może nam pomóc. Autor wywiadu:


Radosław Nowicki - siatka.org




 

Główni Partnerzy