W miniony weekend na pierwszy plan wysuwała się konfrontacja lidera z wiceliderem, czyli APP Krispolu Września ze Ślepskiem Suwałki. Oba zespoły chciały zmazać plamę za wcześniejsze porażki, ale niemal od początku spotkania to podopieczni Mariana Kardasa zaczęli dyktować warunki gry. Zanosiło się nawet na to, że suwalczanie w tym meczu nie będą mieli nic do powiedzenia. Przegrywali bowiem 0:2 i 6:12, ale zdołali poderwać się do walki. Urwali seta gospodarzom, ale to było wszystko, na co było ich stać tego dnia. W czwartej partii do głosu ponownie doszli wrześnianie, którzy podnieśli z parkietu komplet oczek. Dzięki temu po raz drugi w tym sezonie awansowali na fotel lidera, choć po piętach depcze im Lechia. Natomiast dla Ślepska porażka była kosztowna, ponieważ spadł on na czwarte miejsce w tabeli. 

Wiele emocji było w derbach Częstochowy. Po raz kolejny potwierdziło się, że takie mecze rządzą się swoimi prawami. Przed pojedynkiem na faworyta wyrastali akademicy, ale niewiele brakowało, żeby to Exact Systems Norwid ograł rywala zza miedzy bez straty seta. Kluczowa dla losów meczu okazała się druga odsłona, w której podopieczni Radosława Panasa nie wykorzystali prowadzenia, w efekcie czego pojedynek stał się znacznie bardziej zacięty. W ostatecznym rozrachunku triumfatora musiał wyłonić tie-break. W nim lepszy okazał się Norwid, podnosząc z parkietu dwa cenne oczka. – Było to świetne widowisko. Szkoda jednak drugiego seta, w którym prowadziliśmy i była szansa na 2:0. Ale i tak ważne jest zwycięstwo, ważne są punkty, ponieważ tabela jest bardzo płaska. Fajnie jest wygrać derby – podkreślił szkoleniowiec Norwida, Radosław Panas. Dzięki wygranej jego podopieczni awansowali na szóste miejsce w tabeli, wyprzedzając częstochowskiego rywala, choć mają nad nim tylko jeden punkt przewagi.

Niespodzianki nie udało się sprawić siatkarzom Aqua Zdrój Wałbrzych, którzy przed własną publicznością musieli uznać wyższość Stali AZS PWSZ Nysa. Chociaż początkowo nic na to nie wskazywało, bo mniej więcej do połowy drugiego seta to podopieczni Janusza Bułkowskiegobyli drużyną dyktującą warunki gry. W odpowiednim momencie do walki zerwała się jednak ekipa z Opolszczyzny, której po przełamaniu rywala w drugiej odsłonie, w kolejnych Grało się znacznie łatwiej. Szczególnie w trzeciej zdominowała boiskowe wydarzenia, a w czwartej postawiła kropkę nad i. Była to ważna wygrana dla podopiecznych Piotra Łuki, bowiem pozwoliła im przesunąć się na trzecie miejsce w stawce, chociaż nad ósmą AGH mają zaledwie dwa oczka przewagi. Natomiast sytuacja dolnośląskiego zespołu robi się coraz trudniejsza, ponieważ do przeciwników z ósemki traci on już dziesięć oczek, które raczej trudno będzie mu odrobić do końca rundy zasadniczej.

Siatkarze TSV Sanok nie do końca wykorzystali możliwość dogonienia rywali z ósemki. Podopieczni Krzysztofa Frączka walczyli bowiem z zamykającymi stawkę uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego ze Spały. Zapewne więc liczyli na komplet punktów, ale już drugi przegrany set z młodymi adeptami siatkówki mógł stanowić dla nich pewne ostrzeżenie. Wprawdzie mieli później szansę na komplet oczek, ale przestój ponownie zdarzył im się w czwartej partii, przez co ostatecznie musieli zadowolić się tylko dwoma punktami do ligowej tabeli. Nie zmieniły jednak one ich pozycji w tabeli. Wciąż bowiem plasują się na dziewiątym miejscu, a do ósmej AGH tracą obecnie cztery punkty. Natomiast drużyna prowadzona przez Macieja Zendeła zdobyła pierwsze oczko w rozgrywkach, które pozwoliło jej opuścić ostatnią pozycję w I-ligowej stawce.

Wciąż niepokonani we własnej hali są siatkarze Lechii Tomaszów Mazowiecki, którzy tym razem rozprawili się z Olimpią Sulęcin. Była to druga konfrontacja obu zespołów w krótkim czasie, bowiem niedawno walczyły ze sobą w Pucharze Polski. Tym razem przyjezdnym nie udało się urwać rywalom żadnego seta. Najbliżej osiągnięcia tego celu byli w premierowej odsłonie, ale w dwóch kolejnych byli już tylko tłem dla dobrze dysponowanych podopiecznych Bartłomieja Rebzdy. – Mecz ligowy był ważniejszy, więc nasza mobilizacja też była większa. Zaprezentowaliśmy się lepiej niż w meczu pucharowym. Ze spotkania na spotkanie prezentujemy się coraz lepiej. Nasza gra się zazębia. Oby tak dalej – zadeklarował na łamach strony klubowej atakujący beniaminka, Mateusz Frąc. Po ostatniej wygranej Lechia awansowała już na drugie miejsce w stawce, mając tylko oczko straty do lidera z Wrześni. Z kolei podopieczni Łukasza Chajca spadli na ostatnie miejsce w stawce, pozostając jedyną drużyną bez jakiejkolwiek zdobyczy.

Ostatnio w kratkę gra AGH Kraków, co potwierdziła także w miniony weekend, w który przed własną publicznością podejmowała KPS Siedlce. Przed meczem trudno było wskazać faworyta, podobnie jak po dwóch setach, po których na świetlnej tablicy widniał remis. Pachniało nawet tie-breakiem, ale później jednak inicjatywę na boisku przejęli podopieczni Witolda Chwastyniaka, którzy byli na dobrej drodze do podniesienia z parkietu kompletu punktów. Gospodarze zerwali się do walki w czwartym secie, ale nie udało im się doprowadzić do podziału łupów. Porażka po walce na przewagi okazała się dla nich brzemienna w skutkach, bowiem nie zdobywając żadnego punktu, spadli z czwartego na ósme miejsce w stawce. Natomiast siedlczanie po raz kolejny udowodnili, że łatwiej gra się im z mocnymi przeciwnikami. Po wygranej w Krakowie awansowali na piątą lokatę, choć różnice w środku tabeli są tak małe, że po każdej następnej kolejce będą zapewne zachodziły spore przetasowania.

Autor artykułu: Radosław Nowicki - siatka.org

Główni Partnerzy