Po siódmej kolejce spotkań, w której doszło do kilku jednostronnych meczów, na czele I ligi znajdują się dwie drużyny – Ślepsk Suwałki i APP Krispol Września. Za nimi jest spory tłok, bowiem trzecią i dziewiątą drużynę w stawce dzielą zaledwie cztery oczka. Na pierwsze punkty wciąż czekają SMS i Olimpia.

Fotel lidera utrzymali siatkarze Ślepska Suwałki, którzy jednak ponieśli pewne straty w Wałbrzychu. Po dwóch setach nic na to wprawdzie nie wskazywało, bowiem prowadzili w pojedynku z Aqua Zdrój 2:0, ale w kolejnym secie dali rozwinąć skrzydła drużynie prowadzonej przez Janusza Bułkowskiego. Ta poczuła, że tego dnia jest w stanie sprawić niespodziankę, a jej coraz pewniejsza gra spowodowała, że udało jej się doprowadzić do tie-breaka. W nim ponownie przebudzili się faworyci, którzy ostatecznie z Dolnego Śląska wyjechali z dwoma oczkami. Pozwoliły im one utrzymać się na pierwszym miejscu w stawce, choć Krispol depcze im po piętach. Wyprzedzają go zaledwie lepszym bilansem setów. Z kolei zespół z Wałbrzycha plasuje się dopiero na dziesiątej pozycji, choć może wciąż walczyć o wyższe lokaty. Obecnie ma pięć oczek straty do ósmego KPS-u Siedlce.

Zgodnie z planem po komplet punktów przed własną publicznością sięgnął APP Krispol Września, który wykazał wyższość nad Olimpią Sulęcin. Po dwóch setach wydawało się, że podopieczni Mariana Kardasa ograją rywali stosunkowo gładko, ale ci zerwali się do boju w trzeciej odsłonie, którą rozstrzygnęli na swoją korzyść. Później jednak nie poszli za ciosem, ale dostali lekcję siatkówki od gospodarzy, którzy rozbili ich do 14. – W końcu zaistniała w zespole chemia, zwłaszcza w pierwszym i trzecim secie. Natomiast w czwartym od początku zespół z Wrześni tak mocno kopnął nas zagrywką, że nie mieliśmy w tej partii szans na wyrównaną walkę. Coś jednak drgnęło w zespole. Mam nadzieję, że w końcu się obudzi – skomentował w Radiu Zachód prezes lubuskiego beniaminka, Stanisław Szablewski. Wciąż czeka on na pierwsze punkty ligowe, a jego sytuacja jest coraz trudniejsza. Z kolei ekipa z Wielkopolski zrównała się punktowo z liderem z Suwałk.

Do zaskakująco jednostronnego pojedynku doszło w Częstochowie, gdzie AZS podejmował AGH Kraków. Wydawało się, że będzie to bardzo zacięte spotkanie, tymczasem okazało się być teatrem jednego aktora, którym zostali podopieczni Krzysztofa Stelmacha. Szczególnie w dwóch pierwszych setach udzielili oni rywalom lekcji siatkówki. Krakowianie próbowali podnieść się w trzeciej odsłonie, ale tego dnia niewiele byli w stanie wskórać. Przegrali więc 0:3, a był to dopiero ich pierwszy mecz w sezonie, w którym nie urwali przeciwnikowi choćby jednego seta. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku. Zagraliśmy bardzo zdecydowanie, z dużą jakością gry we wszystkich elementach. Zaprezentowaliśmy fajną siatkówkę, od początku do końca prowadząc grę w każdym secie. Nasza przewaga była bardzo wysoka – nie ukrywał radości ze zwycięstwa w Radiu Panorama szkoleniowiec akademików, Krzysztof Stelmach. Jego podopieczni awansowali na szóstą lokatę i mają już tylko oczko straty do ostatniego przeciwnika.

W ich ślady nie poszli rywale zza miedzy, czyli Exact Systems Norwid Częstochowa, którzy nie wykorzystali atutu własnego parkietu. Doznali na nim dość zdecydowanej porażki z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Podopieczni Radosława Panasa próbowali przebudzić się tak naprawdę tylko w drugiej odsłonie, w której mieli nawet cztery oczka przewagi nad rywalami, ale na dystansie nie byli w stanie utrzymać odpowiedniej jakości gry. W końcowym rozrachunku beniaminek udzielił im solidnej lekcji siatkówki, w żadnym z trzech setów nie wypuszczając ich z granicy 20 punktów. Dla drużyny prowadzonej przez Bartłomieja Rebzdę było to bardzo cenne wyjazdowe zwycięstwo, pierwsze za komplet punktów w hali przeciwnika. Po ostatniej wygranej Lechia awansowała już na trzecie miejsce w tabeli, choć różnice pomiędzy zespołami są znikome, zaś częstochowianie spadli na siódmą pozycję.

Do jednostronnego meczu doszło też w Nysie, gdzie miejscowa Stal AZS PWSZ rywalizowała z SMS-em PZPS Spała. Mimo że w szeregach gospodarzy byli tylko dwaj zdrowi przyjmujący, to nie przeszkodziło im to w odniesieniu przekonującego zwycięstwa. Szczególnie w dwóch pierwszych setach na boisku grała tylko jedna drużyna. W trzeciej partii podopieczni Macieja Zendeła próbowali nieco bardziej postawić się przeciwnikom, ale o ich bezradności najdobitniej świadczy fakt, że w całym meczu zdobyli zaledwie 42 punkty. – SMS walczy o zupełnie inne cele niż my. Dlatego, mimo że zwycięstwo małym nakładem sił cieszy, to mam świadomość, że nie jest to wykładnia naszego potencjału. Podeszliśmy do spotkania skoncentrowani. Gdybyśmy pozwolili gościom pograć, tak łatwo by nam nie poszło – ocenił na łamach nto.pl przyjmujący ekipy z Opolszczyzny, Karol Rawiak. Po ostatniej wygranej przesunęła się ona do środka tabeli, natomiast młodzi adepci siatkówki cały czas zamykają I-ligową stawkę.

Za ciosem nie poszedł KPS Siedlce, który tym razem musiał uznać wyższość przeciwników z Sanoka. Wydawało się, że po wygranej ze Stalą podopieczni Witolda Chwastyniaka będą kontynuowali zwycięską passę, ale skutecznie powstrzymali ich gracze TSV. Wprawdzie po dwóch setach na świetlnej tablicy widniał remis, co mogło zwiastować spore emocje w dalszej części pojedynku, lecz w kolejnych odsłonach inicjatywę na boisku przejęła drużyna prowadzona przez Krzysztofa Frączka. Przyjezdni nie znaleźli już siatkarskich argumentów, by wrócić do gry, a ekipa z Podkarpacia sięgnęła po bardzo cenny komplet punktów, który wciąż daje jej realną szansę na to, by włączyć się do walki o miejsce w czołowej ósemce. Obecnie jest tuż poza nią, a jej strata do ósmego KPS-u zmalała do zaledwie jednego oczka. Zanosi się więc na to, że w kolejnych tygodniach walka o miejsce w ósemce będzie jeszcze ciekawsza.

Autor artykułu: Radosław Nowicki - siatka.org

Główni Partnerzy