Mecz lepiej rozpoczął spadkowicz z PlusLigi – AZS Częstochowa, wygrał pierwszą partię i udanie otworzył drugiego seta. - Na pewno nie zlekceważyliśmy przeciwnika, co było widać w pierwszym secie, gdzie dominowaliśmy, w drugiej partii meczu także kontynuowaliśmy naszą dobrą grę. Podaliśmy przeciwnikowi rękę i gospodarze nakręcali się każdą akcją. My z kolei byliśmy pod kreską z naszą formą, może do końca nie zregenerowaliśmy się po naszym ostatnim meczu przeciwko Stali Nysa, albo za mocno potrenowaliśmy, na pewno nie zwieszamy głów i będziemy walczyli dalej. Gratulacje należą się dla gospodarzy, którzy z każdą akcją grali coraz lepiej i po tych zmianach jakie zaszły w naszej drużynie nie pozwolili nam wrócić do naszej gry - ocenił postawę AZS-u Bartosz Krzysiek.

Zgoła odmienne nastroje panowały w sanockiej drużynie, TSV zanotował drugie zwycięstwo z rzędu i ma na swoim koncie siedem punktów. Jednym z wyróżniających się zawodników tego meczu była atakujący TSV. - Był to mecz bardzo trudny, przeciwnik był wymagający i znajdował się przed nami w tabeli. Te trzy punkty, które zdobyliśmy są dla nas bezcenne ponieważ wyprzedzamy AZS w tabeli i mamy przewagę psychologiczną przed rewanżem. Zagraliśmy nasze najlepsze spotkanie w obecnych rozgrywkach, AZS był trudniejszym rywalem niż Olimpa Sulęcin, było to nasze pierwsze zwycięstwo w Sanoku, liczę na taki doping jak w tym spotkaniu, a nawet jeszcze lepszy - powiedział Damian Wierzbicki. Zadowolenia nie krył też trener TSV. - Jestem szczęśliwy ponieważ wygraliśmy po raz pierwszy w tym sezonie przed własną publicznością i dopisaliśmy do swojego konto cenne trzy punkty. Mecz stał na bardzo dobrym poziomie, był bardzo zacięty i było w nim bardzo dużo widowiskowych akcji – stwierdził Krzysztof Frączek.

Sanoczanie nie byli faworytami meczu przeciwko AZS-owi, jednak ciężka praca i konsekwencja w grze zapewniły im trzy punkty. - Byliśmy przygotowani na to, że zawodnicy z Częstochowy postawią nam ciężkie warunki gry i tak było, szczególnie widoczne było to widoczne w zagrywce, mieliśmy duże problemy w przyjęciu zagrywki. W pierwszej partii meczu graliśmy dosyć nerwowo, popełniliśmy wiele błędów własnych i my sami zanotowaliśmy dużo popsutych zagrywek, co przełożyło się na wynik tej odsłony meczu. W drugim secie nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej, a trzeci był koncertowy w naszym wykonaniu. Z drugiej strony w końcówce trzeciego seta serią trudnych zagrywek popisał Daniela Szaniawski, ale to nam przypadłą wygrana. Ostatni set tego meczu był walką punkt za punkt, cieszę się że zagraliśmy bardzo ofiarnie i nie pękliśmy - podsumował występ swoich podopiecznych trener sanockiej ekipy. Wiele ożywienia w poczynania sanockiej drużyny wnieśli zwodnicy rezerwowi. - Z bardzo dobrej strony pokazał się przyjmujący Szymon Pałka, co potwierdziło że mamy bardzo dobrych przyjmujących, dobrze rozgrywał Paweł Przystaś. Te zmiany, które przeprowadziliśmy poskutkowały, z meczu na mecz gramy coraz lepiej, mecz przeciwko AZS-owi był najlepszy w naszym wykonaniu – zakończył szkoleniowiec ekipy z Podkarpacia

Główni Partnerzy