Dotychczas siatkarze Ślepska Suwałki grali wszystkie mecze we własnej hali i okazali się bardzo niegościnni, bowiem nie pozwolili rywalom zdobyć żadnego punktu. W miniony weekend rozprawili się z uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Szczególnie dwie pierwsze odsłony toczyły się pod ich dyktando. Mogli nawet wygrać 3:0, ale w trzecim secie zbyt mocno się rozluźnili, a długa pogoń za rywalami zakończyła się ich porażką po walce na przewagi. W czwartym secie jednak nie pozostawili złudzeń młodym adeptom siatkówki, komu należą się punkty w tym spotkaniu. Gościom przede wszystkim brakowało powtarzalności w grze, by mogli myśleć chociażby o doprowadzeniu do tie-breaka. Wygrana gospodarzy pozwoliła im zasiąść na fotelu lidera, ale po piętach depczą im zespoły z Częstochowy oraz Wrześni, zaś uczniowie ze Spały plasują się na przedostatniej pozycji w tabeli, nie mając na swoim koncie jeszcze żadnego zdobytego punktu.

Bardzo dobrze w tym sezonie radzi sobie Exact Systems Norwid Częstochowa, który w trzecim meczu odniósł trzecie zwycięstwo. Tym razem podopieczni Radosława Panasa na wyjeździe rozprawili się z Aqua Team Wałbrzych. Pierwsze dwie partie spotkania były bardzo zacięte. Często walka toczyła się w nich cios za cios, ale obie drużyny podzieliły się w nich łupami, co zwiastowało ciekawą dalszą część spotkania. W niej jednak podopieczni Janusza Bułkowskiego wyraźnie spuścili z tonu, natomiast coraz lepiej zaczęli poczynać sobie przyjezdni, czego efektem była ich dominacja w tych częściach pojedynku. Wałbrzyszanom zabrakło siatkarskich argumentów, by powtórzyli wyczyn sprzed dwóch tygodni i odwrócili losy spotkania. Tym razem będący na fali Norwid nie dał im już rozwinąć skrzydeł, podnosząc z parkietu cenne trzy punkty. Dzięki temu częstochowianie zostali wiceliderem tabeli, mając taki sam dorobek punktowy jak lider z Suwałk. Natomiast druga porażka z rzędu słono kosztowała Aqua Team, bowiem wyleciał on z czołowej ósemki.

W trzecim meczu w końcu przełamała się Stal AZS PWSZ Nysa, która u siebie rozprawiła się z Olimpią Sulęcin. Podopieczni Łukasza Chajca próbowali dobrać się do skóry gospodarzom tylko w drugim secie, w dwóch pozostałych będąc dla niej tylko tłem. Głównym atutem ekipy z Opolszczyzny była silna zagrywka, którą ustawiła sobie grę praktycznie od początku do końca spotkania, sięgając po pewne zwycięstwo. – Stal po dwóch porażkach, będąc z nożem na gardle, bardzo zmobilizowała się na mecz z nami. Od początku bardzo trudno zagrywała, a my nie mogliśmy sobie poradzić z przyjęciem. Jak dograliśmy piłkę do siatki, to na siatce graliśmy z rywalami jak równy z równym. Ale ilość błędów w przyjęciu nie pozwalała nam utrzymać się w grze – powiedział na antenie Radia Zachód szkoleniowiec beniaminka, Łukasz Chajec. Obecnie jego drużyna znajduje się na końcu stawki, nie mając na swoim koncie żadnego punktu. Nieco lepsza jest sytuacja podopiecznych Piotra Łuki, którzy awansowali na ósme miejsce w tabeli, ale wciąż mają do odrabiania straty poniesione wcześniej.

Do najbardziej zaciętego meczu doszło w Krakowie, gdzie AGH podejmowała APP Krispol Września. Już dwa pierwsze sety, których losy rozstrzygały się w końcówkach, zapowiadały, że oba zespoły tanio skóry nie sprzedadzą. Wprawdzie po trzech odsłonach na komplet punktów szansę mieli podopieczni Mariana Kardasa, którzy prowadzili 2:1, ale zmiany dokonane przez szkoleniowca gospodarzy pozwoliły doprowadzić im do tie-breaka. Ten już jednak padł łupem ekipy z Wielkopolski, chociaż również w nim przytrafił jej się przestój, dzięki któremu AGH wróciła do gry. – Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu w Krakowie i taki był. Z dwóch punktów zdobytych na tak trudnym terenie możemy być zadowoleni. Zwycięstwo bardzo nas cieszy – podsumował rozgrywający Krispolu, Krzysztof Antosik. Zespół z Wrześni znajduje się obecnie w I-ligowej czołówce, mając na swoim koncie trzy wygrane, natomiast ekipa z Małopolski plasuje się w środku stawki i ma już trzy oczka straty do ostatniego przeciwnika.

Pierwszej porażki w sezonie doznali siatkarze KPS-u Siedlce, którzy przed własną publicznością nie sprostali AZS-owi Częstochowa. W pierwszym secie oba zespoły grały zrywami, ale lepsza końcówka w wykonaniu gości wyraźnie dodała im wiatru w żagle. W drugim secie poszli za ciosem, odrzucając przeciwników zagrywką od siatki. Wprawdzie podopieczni Witolda Chwastyniaka do walki zerwali się w trzeciej odsłonie, ale to było zbyt mało, żeby odwrócić losy spotkania. Później bowiem znowu do głosu doszli akademicy, którzy dzięki dobrej grze w bloku oraz zagrywce kroczyli do sukcesu. Gospodarzom nie pomogły nawet roszady w składzie, a przyjezdni podnieśli z parkietu w Siedlcach pełną pulę punktów. Dzięki ostatniej wygranej drużyna prowadzona przez Krzysztofa Stelmacha awansowała do czołowej szóstki, mając taki sam dorobek punktowy jak KPS, który znajduje się obecnie nieco wyżej w I-ligowej stawce.

Wciąż przełamać nie może się TSV Sanok, który tym razem przed własną publicznością musiał uznać wyższość beniaminka z Tomaszowa Mazowieckiego. Chociaż podopieczni Krzysztofa Frączka pokazali się ze znacznie lepszej strony niż w poprzednich meczach, to nadal nie potrafili postawić kropki nad i. W starciu z Lechią prowadzili już 2:1 i wydawało się, że w końcu przełamią złą passę, ale od czwartej partii do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, w których szeregach z dobrej strony pokazał się Wiktor Musiał. To on w dużej mierze poderwał kolegów do walki, a gospodarze nie znaleźli już skutecznej recepty na to, by odeprzeć atak drużyny prowadzonej przez Bartłomieja Rebzdę. W efekcie czego goście dopisali na swoje konto dwa punkty, które pozwoliły im znaleźć się w czołowej ósemce, natomiast sanoczanie z jednym oczkiem na koncie plasują się w dolnej części stawki.

Autor artykułu: Radosław Nowicki
Siatka.org

Główni Partnerzy