TSV Sanok przegrał dwa pierwsze spotkania z rozpędzonym AZS-em Częstochowa. W drugim spotkaniu sanoczanie podjęli walkę, wygrali drugiego seta i przez dłuższy czas prowadzili w czwartej odsłonie spotkania. Pomimo dobrej postawy zeszli z boiska pokonani. - Pierwszy set w drugim spotkaniu przeciwko AZS-owi przegraliśmy przez błędy własne, popełniliśmy ich wiele zwłaszcza w polu zagrywki. Nie mogliśmy się wstrzelić z naszą zagrywkę, druga partia była bardzo dobra w naszym wykonaniu, odskoczyliśmy częstochowianom na parę punktów i pomimo nerwowej końcówki dowieźliśmy wygraną do końca. W trzeciej odsłonie meczu AZS rozbił nas zagrywką, spadło nasze przyjęcie, nasza jakość gry była słaba, graliśmy skrzydłami, a rywale bezbłędnie czytali naszą grę i nas blokowali, wynik w tym secie nie był dla nas najgorszy. W ostatnim secie tego spotkania graliśmy dobrze i miałem nadzieję, że doprowadzimy do tie-breaka i będzie trochę emocji. Nie udało nam się ta sztuka, przy stanie 16:14 mieliśmy kontratak i trzykrotnie nie skończyliśmy piłki, rywal takich błędów nam nie wybaczył. Odwrócili losy tego seta, wzmocnili swoją zagrywkę i wygrali całe spotkanie – podsumował mecz atakujący sanockiego klubu.

Atutem sanoczan jest hala w której TSV rozgrywa swoje mecze, podopieczni trenera Krzysztofa Frączka w Sanoku zdobyli 24 punkty podczas gdy na wyjazdach zaledwie 8. - W naszej hali w Sanoku na pewno będzie się nam grało lepiej, w całym sezonie zasadniczym przegraliśmy zaledwie trzy razy (z Krispolem 0:3, Lechią 2:3 i Ślepskiem 2:3 – przyp red.), a wygraliśmy osiem spotkań. Mam nadzieję, że uśmiechnie się do nas szczęście i podobnie jak to miało miejsce w pierwszym meczu z AZS-em to my będziemy górą i pokonamy częstochowian. Dlaczego nie mamy wygrać dwa razy i dlaczego nie mamy zagrać piątego meczu w Częstochowie? Nie ciąży na nas żadna presja, osiągnęliśmy bardzo dobry wynik patrząc na organizację sanockiego klubu. Awans do pierwszej ósemki w naszym wykonaniu trzeba traktować jako sukces ponieważ liga była bardzo wyrównana – powiedział siatkarz.

Dopiero ostatni, wygrany mecz z AGH Kraków zapewnił ekipie z Podkarpacia grę w pierwszej ósemce, sanoczanie obawiali się gry w fazie play-out przeciwko SMS-owi Spała. Rywal ten ni był wygodny dla TSV ponieważ sanoccy siatkarze swoją wyższość dwukrotnie udowodnili dopiero w tie-breaku. - Od początku sezonu, przez niemal 20 kolejek graliśmy z nożem na gardle, zajmowaliśmy dziewiąte miejsce. Końcówka w naszym wykonaniu była udana poza tym pomogli nam rywali ponieważ nie zdobywali punktów. Z drugiej strony zasłużyliśmy na grę w pierwszej ósemce drużyn, głównie poprzez postawę we własnej hali, mecze wyjazdowe w tym sezonie zupełnie nam nie wychodziły, ale dlaczego nam te mecze nie wychodziły to spada to jakby na plan dalszy. Wygraliśmy w tym sezonie 11 meczów, więcej niż w ubiegłym sezonie (w sezonie 106/2017 TSV wygrał w sezonie zasadniczym 9 meczów), zdobyliśmy wiele punktów w Sanoku i z tego faktu bardzo się cieszymy – zakończył Damian Wierzbicki.

Główni Partnerzy