Bez niespodzianki obyło się w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie miejscowa Lechia bardzo pewnie pokonała uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Szczególnie dwa pierwsze sety toczyły się pod dyktando gospodarzy. W trzecim podopieczni Macieja Zendeła bardziej próbowali postraszyć rywali, ale i tak pojedynek zakończył się w trzech setach. Trener gospodarzy sprawdził w boju dotychczasowych zmienników, a oni wywiązali się ze swojej roli, bowiem Lechia podniosła z parkietu komplet oczek. - Pokazaliśmy się z dobrej strony. Zależało nam na tym, żeby utrzymywać dobrą grę. Myślę, że wywiązaliśmy się z roli faworyta, chociaż dość ciężko grało się z rywalem, który przez dwa sety wcale nas nie naciskał. Musieliśmy zmobilizować się na trzecią partię, choć w tyle głowy siedziało nam, że ten mecz niebawem się skończy – podkreślił na łamach strony klubowej szkoleniowiec beniaminka, Bartłomiej Rebzda. Dzięki wygranej utrzymał się on na fotelu lidera, natomiast spalska młodzież niezmiennie zamyka I-ligową stawkę.

Trwa zwycięska passa AZS-u Częstochowa, który odniósł dziesiątą wygraną z rzędu. Chociaż niewiele brakowało, żeby podopieczni Krzysztofa Stelmacha przegrali we Wrześni. Miejscowy APP Krispol najpierw prowadził 2:0 w setach, a w czwartej odsłonie osiągnął czteropunktowe prowadzenie. Wydawało się, że postawi kropkę nad i, ale po raz kolejny przegrał praktycznie wygrany pojedynek, bowiem goście po walce na przewagi doprowadzili do tie-breaka, a następnie również jego rozstrzygnęli na swoją korzyść. - Nie należało nam się to zwycięstwo. Gospodarze powinni ten mecz wygrać 3:0. Potrafiliśmy odwrócić wynik, ale dla mnie była to antysiatkówka. Był to bardzo brzydki mecz, dużo błędów. Dziwie się, że kibice nie wyszli z hali w połowie spotkania. do tego poziom sędziowania był dramatyczny – skomentował na antenie Sabmartv kapitan częstochowian, Patryk Szczurek. Po wywiezieniu dwóch oczek z Wielkopolski akademicy utrzymali drugie miejsce w tabeli, natomiast Krispol obecnie plasuje się na czwartej lokacie.    

Siatkarze Ślepska Suwałki szybko pozbierali się po wpadce w meczu z wałbrzyszanami. Tym razem u siebie rozprawili się z AGH Kraków. Mimo że spotkanie trwało tylko trzy sety, to na pewno nie było jednostronnym widowiskiem. Podopieczni Andrzeja Kubackiego zmarnowali kilka szans na wygranie choćby jednego seta, a w szeregach gospodarzy z dobrej strony pokazali się Jakub Krupiński oraz Mateusz Laskowski, którzy walnie przyczynili się do sukcesu. - Lubię takie mecze, a już zwłaszcza wtedy, kiedy się dobrze kończą. Dla kibiców było to fajne spotkanie, bo obfitowało w emocje i zwroty akcji. Jednak ja najbardziej zadowolony jestem z tego, że znowu zagrała cała drużyna, a nie tylko siedmiu siatkarzy – podsumował na łamach suwalki24.pl szkoleniowiec Ślepska, Dimitrij Skoryj. Po ostatniej wygranej jego podopieczni utrzymali trzecie miejsce, natomiast AGH straciła szansę na awans w tabeli. Obecnie jest na siódmej lokacie.  

Bez niespodzianki obyło się w Częstochowie, gdzie Exact Systems Norwid odprawił z kwitkiem Olimpię Sulęcin. Wydawało się, że po wzmocnieniach podopieczni Łukasza Chajca lepiej będą radzili sobie w I lidze, ale wciąż mają problemy na wyjazdach. Pod Jasną Górą również nie urwali przeciwnikom seta, a tylko krótkimi fragmentami byli w stanie dotrzymać im kroku. W żadnej z trzech odsłon nie dobrnęli nawet do granicy 20 oczek. – Był to mecz bez historii. Przeciwnik grał równo i mądrze, a to na nas wystarczyło. Nie stawiliśmy mu oporu. Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Dobre akcje przeplataliśmy błędami, a rywale kończyli praktycznie każdą swoją akcję – skomentował w Radiu Zachód szkoleniowiec beniaminka, Łukasz Chajec. Po ostatniej porażce Olimpia nadal zajmuje przedostatnie miejsce w stawce, natomiast podopieczni Radosława Panasa wykorzystali potknięcia sąsiadów w tabeli i awansowali na piąte miejsce.

Mimo że siatkarze MKS-u Aqua Zdrój Wałbrzych nie mają już szans na grę w play-off, to ostatnio kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W sobotę odnieśli trzecią wygraną z rzędu, pokonując we własnej hali KPS Siedlce. Mimo że podopieczni Witolda Chwastyniaka nie urwali rywalom żadnego seta, to nie można powiedzieć, by spotkanie było jednostronnym widowiskiem. W wielu momentach wynik był na styku, ale w kluczowych akcjach więcej zimnej krwi zachowywali podopieczni Janusza Bułkowskiego, którzy dzięki temu podnieśli z parkietu trzy cenne oczka. Jednak nie zmieniły one ich pozycji w tabeli, bowiem wciąż zajmują dziesiątą lokatę. Do końca rundy zasadniczej to się już nie zmieni. Natomiast przyjezdni porażkę okupili kontuzją Adama Sobolewskiego, a na dodatek wypadli z czołowej ósemki. Obecnie mają jeden punkt straty do rywali z Sanoka, choć jednocześnie rozegrali od nich o jedno spotkanie mniej. Zatem do ostatniego meczu będzie toczyła  się batalia o ostatnią pozycję premiowaną grą w play-off. 

Z walki o miejsce w ósemce nie rezygnuje TSV Sanok. Podopieczni Krzysztofa Frączka pokonali w miniony weekend we własnej hali Stal AZS PWSZ Nysa. Długimi fragmentami gospodarze spotkanie mieli pod kontrolą, a jedynie w trzecim secie trwała wyrównana walka. Goście wygrali go po walce na przewagi, ale w kolejnym nie poszli za ciosem. Na nic więcej ich nie było stać, zatem do domu wrócili tym razem bez punktów. Te zostały na Podkarpaciu, dzięki czemu zapowiada się zacięta końcówka rundy zasadniczej. - Nie był to łatwy mecz. Musieliśmy zostawić dużo zdrowia i zaangażowania na boisku, aby odnieść sukces. Spotkanie układało się po naszej myśli, a co do trzeciego seta, to uważam, że nie przegraliśmy go przez własne błędy, ale przez dobrą grę zespołu z Nysy – skomentował rozgrywający sanockiej ekipy, Paweł Przystaś. Dzięki wygranej za trzy punkty awansowała ona na ósme miejsce w tabeli, choć rozegrała o jedno spotkanie więcej od najgroźniejszego przeciwnika. z kolei ekipa z Opolszczyzny spadła na szóste miejsce w tabeli.   

Autor artykułu: Radosław Nowicki - siatka.org

Główni Partnerzy