Przyczyn porażki sanoczan należy upatrywać w dalekiej podróży, sanoczanie w dniu meczowym musieli pokonać ponad 400 km. - W spotkaniach wyjazdowych nie gramy za dobrze gdy rozgrywamy je w tym samym dniu w którym na nie wyjeżdżamy. Przyczyn naszej porażki należy szukać w tym, że na ten ważny dla nas mecz przyjechaliśmy w dniu meczowym, w hali byliśmy o godzinie 15:30, a o godzinie 16:20 rozpoczęliśmy rozgrzewkę, mecz zaczął się o godzinie 17:00. Wysiedliśmy bezpośrednio z autobusu i nie wiedzieliśmy gdzie się znajdujemy - stwierdził nasz kapitan. Sanoczanie mogli wygrać drugą partię spotkania prowadzili w niej 23:20 oraz 24:22, cały obraz postawy naszej ekipy został zamazany przez słabą grę w pierwszym i trzecim secie meczu. - Ten mecz z KPS-em w naszym wykonaniu nie był meczem na poziomie I ligi, przegraliśmy to spotkanie bez walki, przegraliśmy można powiedzieć najważniejszy dla nas mecz. To nie jest tak, że my nie umiemy grać w siatkówkę ponieważ z mocną ekipą - Ślepskiem Suwałki prowadziliśmy 2:1 i niewiele nam brakło abyśmy wygrali 3:1. W meczu z KPS-em zaprezentowaliśmy całkowicie inne oblicze drużyny, nie sądzę abyśmy zapomnieli grać w siatkówkę przez trzy dni. W ubiegłym sezonie zajęliśmy piąte miejsce, wiadomo, że drugi sezon dla beniaminka jest zdecydowanie trudniejszy. Naszym założeniem była gra w pierwszej ósemce, liczyliśmy że w tym sezonie nie będziemy musieli grać w play-outach - zakończył Patryk Łaba.

Główni Partnerzy