Niepokonana na własnym terenie drużyna Lechii Tomaszów Mazowiecki po raz pierwszy przegrała na własnym boisku. Pogromcą lidera tabeli okazał się być zespół z Podkarpacia – TSV Sanok. Pomimo porażki tomaszowianie pozostali na fotelu lidera.

W poprzedniej kolejce podopieczni Bartłomieja Rebzdy wygrali spotkanie w Nysie 3:0 i w dobrych nastrojach przystąpili do rywalizacji z dziewiątą ekipą TSV Sanok. Mecz bardzo dobrze otworzyli gospodarze, odrzucili od siatki swoich rywali i dosyć pewnie wygrali pierwszą partię 25:17. Kolejne trzy sety były rozgrywane na przewagi i szala zwycięstwa przechodziła z jednej na drugą stronę. Po tym jak beniaminek wygrał trzeciego seta 28:26 wydawało się, że z sanoczan ujdzie przysłowiowe powietrze i poniosą oni porażkę. Tak się jednak nie stało, podopieczni Krzysztofa Frączka wygrali seta numer cztery i w tie-breaku to oni byli górą i zapisali na swoje konto bezcenne dwa punkty. Całe spotkanie trwało ponad dwie godziny, co świadczy o tym , że żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać, ekipa TSV zagrała bez dwóch zawodników leczących kontuzje: atakującego Daniela Gąsiora oraz rozgrywającego Pawła Przystasia. Sanoczanie pomimo, że tracą cztery punkty do AGH nadal pozostają w grze o miejsce w pierwszej ósemce drużyn.

Niezwykle zadowolony ze zwycięstwa był środkowy TSV Roman Oroń. - Inauguracyjną partię przegraliśmy dosyć wyraźnie, potem z każdym setem nasza wyglądała coraz lepiej, w ostatnich spotkaniach nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. Z Lechią zagraliśmy bardzo dobrze w przyjęciu, ponadto punktowaliśmy ze środka, kończyliśmy ataki własne i te elementy pozwoliły nam sobie otworzyć grę od drugiego seta. W naszej grze nie funkcjonowała gra blok – obrona i tego nam zabrakło, parę piłek podbiliśmy, ale gospodarze byli dużo lepsi w tym elemencie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego zwycięstwa i liczymy na to, że w kolejnych spotkaniach zdobędziemy ważne dla nas punkty. Pomimo, że w kolejnym meczu zagramy z SMS-em Spałą i wydaje się, że będzie to teoretycznie łatwiejszy rywal to podejdziemy do tego spotkania w pełni skoncentrowani i liczymy na zwycięstwo – podsumował mecz środkowy sanockiej drużyny.

Odmienne nastroje panowały w ekipie lidera, Lechia po raz pierwszy musiała przełknąć gorycz porażki na własnym boisku. Zbyt pewnie wygrany pierwszy set uśpił czujność zespołu beniaminka. - Ten mecz nie należał do łatwych, podobnie jak to miało miejsce w Sanoku to gospodarze prowadzili 2:1 i my wydarliśmy im zwycięstwo, a w tym meczu role się odwróciły. Z tym zespołem gra nam się ciężko, chcieliśmy się zmobilizować i liczyliśmy, że wygramy ten mecz, wiadomo że do tej pory nie przegraliśmy meczu we własnej hali. Pierwszy pewnie wygrany set nas trochę uśpił i rozluźnił, szkoda że przegraliśmy ten mecz i straciliśmy punkty u siebie. Z drugiej strony mamy już trochę i liczymy na kolejne zdobycze w tej lidze. Mamy dobry materiał do analizy, zespół z Sanoka pokazał nam nad czym musimy pracować, na pewno wyciągniemy wnioski z tego przegranego spotkania. Teraz każdej drużynie będzie przyświecał cel – bij lidera, wiadomo, że każdy teoretycznie słabszy zespół nie ma nic do stracenia, czego przykładem był zespół TSV Sanok. Sanoczanie zagrali bardzo dobrze w polu zagrywki, ryzykowali w tym elemencie i wiele razy im się to opłaciło. Z drugiej strony będziemy się starali jak najlepiej zakończyć rok 2017, w najbliższą środę zagramy w Pucharze Polski mecz ze Stalą Nysa i jeże;i ten mecz wygramy to spotkamy się z ekipą z PlusLigi. Mecze ligowe i w Pucharze Polski się nakładają, jesteśmy trochę zmęczeni, ale na ten mecz zmobilizujemy się i sprawimy naszym kibicom niespodziankę – powiedział kapitan tomaszowskiego zespołu Bartłomiej Neroj.

Lechia Tomaszów Mazowiecki – TSV Sanok 2:3
(25:17, 24:26, 28:26, 24:26, 11:15)

Składy zespołów:
TSV: Oroń, Kusior, Łaba Rusin, Wierzbicki, Durski, Głód (libero) oraz Jóźwik, Pałka, Lewandowski i Cabaj (libero)
Lechia: Neroj, Buniak, Błoński, Gutkowski, Obermeler, Frąc, Ogórek (libero) oraz Kącki, Janikowski, Musiał , Toma, Miniak, Gościański i Rebzda (libero) 

Główni Partnerzy