W 10. kolejce I ligi mężczyzn doszło do spotkania dwóch zespołów, które w tym sezonie nie doznały jeszcze zwycięstwa. Siatkarze Olimpii Sulęcin w Spale prowadzili już 2:0 i byli blisko wygranej za trzy punkty. Ta sztuka im się jednak nie udała. Trzeciego seta przyjezdni przegrali do 14 a w walce na przewagi w kolejnej odsłonie ulegli 26:28, chociaż prowadzili w końcówce 22:20. Sulęcinianie zdołali jednak wytrzymać presję w ostatniej odsłonie i wygrywając do 12 zapisali na swoim koncie historyczne zwycięstwo na zapleczu PlusLigi. – Czekaliśmy na to zwycięstwo tak długo i chcemy się cieszyć i powoli iść w górę – przyznał w rozmowie z Radiem Zachód Łukasz Chajec. Chociaż Olimpia ma tyle samo punktów co SMS udało jej się uciec z ostatniego miejsca w tabeli.

Serię zwycięstw przerwał za to inny beniaminek. Lechia Tomaszów Mazowiecki nie mogła odnaleźć się w Częstochowie, gdzie przegrała 1:3 z AZS-em. Chociaż obie drużyny nie ustrzegły się błędów własnych, to gospodarze zapisali na swoim koncie trzy punkty. W zwycięstwie obok przyjmujących – Sławomira Stolca i Bartosza Bućko duży udział miał drugi atakujący akademików – Mateusz Rećko.  Atakujący dał bardzo dobrą zmianę a za swoje wejście został uznany MVP całego pojedynku. Dzięki kompletowi punktów AZS zajmuje obecnie 6. miejsce i do lidera traci tylko trzy oczka. Lechiści natomiast spadli o jedną lokatę. – Nie weszliśmy dobrze w mecz zagrywką, akademicy również i od tego się wszystko rozpoczęło. Później w grze na siatce staraliśmy się zagrać jak najlepiej, ale to nie był nasz mecz – przyznał po spotkaniu szkoleniowiec Lechii,  Bartłomiej Rebzda.

Znacznie dłużej o punkty walczyć musiał inny częstochowski zespół – Exact Systems Norwid. Podobnie jak w minionym sezonie częstochowianie rozegrali w Suwałkach pięć setów. Podopieczni Radosława Panasa nie wykorzystali jednak nadarzających się szans, przez co wrócili tylko z jednym punktem. Częstochowianie w pierwszej partii obronili kilka piłek setowych, jednak pomimo doprowadzenia do remisu po 24, przegrali 24:26. Dwa kolejne sety Norwid wygrały wyraźnie do 18. W czwartej partii ponownie do głosu doszli gospodarze. Przy zagrywkach Szczytkowa otworzyli seta wynikiem 6:0, czego nie byli w stanie odrobić ich rywale. Najwięcej emocji wzbudził jednak tie-break. Obie drużyny miały szanse na zwycięstwo a ostatecznie ręce w górę w geście triumfu podnieśli gospodarze. MVP spotkania wybrano rozgrywającego Ślepska –  Witalija Szczytkowa.  Przez podział punktów częstochowianie spadli o jedną lokatę, natomiast MKS pozostał na czwartym miejscu.

Ciekawie zapowiadające się starcie KPS-u Siedlce z APP Krispolem Września nie zawiodło kibiców. Pięciosetowy bój rozstrzygnął się na korzyść gospodarzy, którzy podtrzymali serię ligowych zwycięstw nad rywalami. – Cieszymy się z jednego punktu, który udało nam się wyszarpać. Gdzieś tą naszą siatkówkę zostawiliśmy z tyłu, ale myślę, że wyciągniemy z tego wnioski i za tydzień z Nysą zagramy swoją siatkówkę – powiedział na antenie Sabmar TV kapitan Krispolu,  Marcin Iglewski.  – To był bardzo ciężki mecz, przygotowaliśmy się w 200% do tego spotkania. Wiadomo, cała drużyna zagrała bardzo fajnie i każdemu należała się ta statuetka. Ja cieszę się, że przyczyniłem się w większym stopniu do zwycięstwa a statuetka MVP jest zwieńczeniem ciężkich treningów i pracy, którą staram się przełożyć na mecze – stwierdził MVP meczu,  Jakub Urbanowicz.  Mimo podziału punktów drużyny utrzymały swoje pozycje w tabeli.

Problemy nie opuszczają AZS PWSZ Stali Nysa. Trener  Piotr Łuka  w piątek nie był pewien, czy jego zawodnicy ze względu na problemy zdrowotne zdołają powalczyć z AZS AGH Kraków. Nysanie jednak w tym sezonie pokazują, jak radzić sobie z kolejnymi problemami. Wspierani przez kibiców siatkarze Stali zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i bez straty seta odprawili AGH. – Rywal podał nam rękę, ale my też wykazaliśmy się hartem ducha i na szczęście, mimo przemęczenia organizmów, udało nam się wygrać w trzech setach, bo nie wiadomo jakby się to skończyło gdyby przyszło nam grać dłużej – nie krył w rozmowie z Nową Trybuną Opolską Mateusz Nożewski. Zwycięstwo 3:0 dało siatkarzom z Nysy awans na fotel wicelidera ze stratą jednego punktu do Krispolu. Brak zdobyczy znacznie skomplikował za to sprawę krakowian, którzy czują na swoich plecach oddech dziewiątego TSV Sanok, nad którym mają obecnie tylko jedno oczko przewagi.

Siatkarze MKS Aqua Zdrój Wałbrzych ponownie pokazali, że nie najlepiej radzą sobie na wyjazdach. Chociaż w środę wałbrzyszanie przed własną publicznością pokonali sanoczan, nie udało im się przełamać niemocy w zdobywaniu punktów poza własną salą. Otwarcie pojedynku było niezwykle wyrównane. Dopiero w drugiej fazie seta gospodarze zdołali odskoczyć rywalom. Chociaż ich gra nie była pozbawiona błędów, wygrali inauguracyjną odsłonę do 22. W drugim secie było znacznie mniej walki, TSV szybko wysforował się na prowadzenie, które utrzymał do końca. Podopieczni  Janusza Bułkowskiego  nie mieli jednak zamiaru odpuszczać i wygrali trzecią partię do 21. W czwartym goście obronili piłki meczowe, jednak nie zdołali doprowadzić do tie-breaka. Porażka 1:3 sprawiła, że strata wałbrzyszan do ósemki znacznie się powiększyła. Cenne trzy punkty pozwoliły sanoczanom znacznie zbliżyć się do ósemki.

Autorka tekstu: Izabela Domagalska - siatka.org

Główni Partnerzy